Klient – NASZ PAN!!!

Młoda sprzedawczyni w sieciowym sklepie obuwniczym, w małej miejscowości, nie nachalna, nie natarczywa – po prostu miła, uprzejma, służy pomocą.

Uśmiecha się i choć nie jest wyjątkowej urody – ty czujesz się wyjątkowo. Myślisz sobie- JAKA ŚWIETNA OBSŁUGA!!!!

Czy ktoś z was pamięta czasy, gdy to nie klient, ale sprzedawca był panem?

Dla wielu młodych osób sceny z filmów Barei są niezrozumiałe, surrealistyczne i chyba wcale nie śmieszą. Puste półki, kolejki i pokaz siły tego, który decydował o tym jaki towar i czy w ogóle trafi do nabywcy świadczył nie tylko o ułomnej gospodarce, ale też nieszczęśliwym, złaknionym dóbr i właściwej obsługi społeczeństwie.

Czas mijał i wraz z przemianami gospodarczymi zadziwiająco szybko następowała zmiana mentalności ludzkiej. Dość to naturalne, bo dobre dla nas rzeczy wprowadzamy i akceptujemy szybko.  Dziś cieszy nas podejście ‘klient nasz pan’, przywileje, prawna ochrona konsumenta i odpowiednie traktowanie. To zupełnie oczywiste, że należy dbać o tego, który swymi środkami chce zasilić gospodarkę.

W takiej „oczywistości”, rzadko dostrzegamy, jak bardzo pewna część społeczeństwa zachłysnęła się korzystaniem z praw „konsumenta” i w zaskakującym tempie sięgnęła drugiej skrajności, nie zapominając niestety, aby zaszczepić swoje wzorce młodemu pokoleniu 🙁

Nadużywanie praw, pieniactwo, towar powyciągany z opakowań, porozrzucana odzież, puste opakowania po napojach, batonikach skonsumowanych „gratisowo” w przymierzalniach  - takie obrazy nikogo specjalnie nie dziwią. Szczególne nasilenie wymienionych zjawisk sięgające wręcz przemocy i uszkodzeń ciała zaobserwować można w okresach wyprzedaży. Dla osób, które ciężko znoszą zakupy, szczególnie w galeriach handlowych – to okres, w którym absolutnie NIE NALEŻY się tam pojawiać.

Tymczasem sprzedawca, pozbawiony narzędzi reagowania na roszczeniowe, czasem wręcz prymitywne zachowania - musi się uodpornić. Nic dziwnego, że  w takich okolicznościach przestaje być miły  - nawet dla miłych klientów…

Na tle dość smutnego obrazu dotykającego przynajmniej części placówek handlowych, trafiamy czasem na postać, „jaśniejącą niczym gwiazda”.

Wspomniana na wstępie młoda osóbka niestety należy do rzadkości. Z biegiem czasu być może przestanie „jaśnieć” 🙁 …. Ale może pozytywne emocje, które udało się jej wzbudzić we mnie, odwzajemniane przez dostrzegających to klientów - staną się jej wewnętrznym motywatorem?

Mój syn uznał, że dla takich (rzadkich 🙁 ) „przypadków” należałoby stworzyć odrębną nazwę.

Być może stosowne byłoby słowo „PRZEMIŁY”…???

PRZEMIŁY  - to człowiek, który czerpie radość z bycia uprzejmym, służenia pomocą i słuchania drugiego człowieka. Piękny wewnętrznie, bo po prostu szczęśliwy. Nie ma powodu, by miał być niemiły, bo jest zadowolony z życia. Lubi ludzi i lubi im pomagać.

Czy spotykacie ludzi PRZEMIŁYCH?

Złota reguła

 

Przy wejściu do  galerii handlowej kobieta obładowana zakupami.

Nagle jedna z toreb pęka, rozsypują się owoce, warzywa.

Tuż za kobietą trzech studentów - dwóch z nich automatycznie zabiera się do zbierania rozsypanych jabłek, pomarańczy.

Trzeci z lekkim zakłopotaniem i zdziwieniem obserwuje zdarzenie i w końcu…..., z niechęcią i wyraźnym ociąganiem się ….także schyla się po owoce...

 

Jeszcze kilkanaście lat temu szacunek wobec drugiego człowieka okazywany był niemal automatycznie, a brak odpowiedniego zachowania napiętnowany społecznie.

Dzisiaj chłód emocjonalny, brak empatii i znieczulica niewielu już dziwi.

W takich warunkach deficytowa staje się zwykła kultura osobista, życzliwość, ofiarność wobec drugiego człowieka. Ludzie, przyzwyczajeni, by brać, a nie dawać – zachowują się "poprawnie" tylko w sytuacji spodziewanych korzyści.

W relacjach zawodowych egoista dba o zaspokojenie głównie własnych potrzeb. Oznacza to problemy w zadaniach grupowych, rywalizację o lepszą pozycję, benefity i brak wsparcia ze strony takiego współpracownika. Współpracownik-egoista jest jak kamień w bucie. Doskwiera z każdym krokiem…

Dlaczego tak się dzieje?

Wciąż poszukujemy usprawnień, które przysporzą nam jakichś korzyści.

W efekcie tego mamy mnóstwo przydatnych urządzeń, łatwy dostęp do wielu dóbr i dzięki temu odnosimy różnego typu korzyści. Niestety w poszukiwaniu usprawnień czasem przekraczamy granice, które nie powinny być przekraczane. Szukamy korzyści tam, gdzie nie wolno kalkulować i zapominamy o życzliwości, ofiarności, szacunku dla drugiego człowieka.

Czy opłaca się zaprosić samotnego i chorego krewnego na posiłek?

Czy opłaca się pomóc w ogrodzie samotnej sąsiadce?

A może zabrać do kina dziecko sąsiadów, których na to nie stać?

„Kalkulowanie korzyści” w niektórych dziedzinach życia jest destrukcyjne dla naszego człowieczeństwa.  Prowadzi do formowania się egoistycznego społeczeństwa, gdzie ważny jestem JA i ewentualnie MOI BLISCY….

O tym jak sprytny jest człowiek w poszukiwaniu „korzystniejszych” rozwiązań można przekonać się analizując jedno ze znanych nam przysłów wywodzące się z tzw. złotej reguły.

Jej istota pojawiła się już w rozważaniach starożytnych myślicieli, zanotowana została także przez ewangelistę Mateusza i dziś jest jedną z wielu ogólnie przyjętych zasad etyki.

 „ Wszystko więc  co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i  wy im czyńcie” – zapisał Mateusz (Biblia Tysiąclecia)

Niektórzy uważają, że można ją przedstawić także w inny sposób:

Nie czyń innym tego, czego nie chcesz, by czynili tobie”.

 Wydawałoby się, że  sens ten sam……. Ale czy na pewno?...

Wielu z nas powie:

Jestem dobrym człowiekiem. Nie kradnę, nie morduję, nie szkodzę innym…

A co robisz dla innych? –

Nie przeszkadzam …. Nie wtrącam się w ich życie… Nie narzucam się…

Czy rzeczywiście taki jest sens zasady zwanej ZŁOTĄ ?

Czy nie chodzi raczej o to, by wykazywać inicjatywę? Pomagać, wspierać, interesować się?

Prawdziwy sens złotej reguły mieści się w przejawianiu empatii, w szukaniu sposobu jak zrobić coś dla innych bez rachunku zysków i strat.

Spłycenie tej głębokiej treści do znanego powszechnie przysłowia „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” jest lansowaniem postawy biernej i dość prymitywnej – no bo z dwojga złego – lepiej chociaż nie szkodzić  🙂

Choć szukanie korzyści w wielu dziedzinach prowadzi ku wyższym sferom rozwoju (intelektualnego, technicznego, itp.)  - oczekiwanie ich w relacjach z drugim człowiekiem prowadzi do degeneracji i „odczłowieczania”.

Wymaż  z pamięci popularne przysłowie.

Stosuj Złotą Regułę w prawdziwym, pozytywnym i głębokim jej znaczeniu wykazując inicjatywę. I nie zastanawiaj się „czy to się opłaca”.

 

Pozory mylą!

 

W przedziale pociągu podróżuje mężczyzna z dorosłym 20-25-letnim synem oraz para młodych ludzi. Młody mężczyzna co chwilę wpada w zachwyt nad elementami mijanego krajobrazu:

 - Tato – jakie piękne chmury!

 - Zobacz, jak drzewa uciekają!

 - Te domki są takie malutkie!

Ojciec przytakuje synowi i niezmiennie uśmiecha się do niego z zachwytem. Para młodych ludzi początkowo z zaciekawieniem obserwuje ten zachwyt, ale w końcu staje się on dla nich irytujący. Kobieta nie wytrzymuje i pyta:

 - Czy nie myślał pan, żeby udać się z synem do jakiegoś dobrego specjalisty?

Mężczyzna z uśmiechem odpowiada:

 - Myślałem i to zrobiłem. Właśnie wracamy od bardzo dobrego specjalisty. Mój syn  odzyskał wzrok i wreszcie  może obserwować  świat….…

Ta doskonała, krótka historia obrazuje znane nam zjawisko – pozory mylą!!!

Podobnie jak wzrok, który płata nam figle tworząc złudzenia optyczne, tak i nasz umysł pochopnie podsuwa przedwczesne wnioski.

Czasem aż żal, że nie doświadczamy lekcji, którą otrzymała młoda kobieta. Może bylibyśmy ostrożniejsi w  tworzeniu opinii, a nawet osądzaniu spraw, które niedostatecznie znamy….

Z drugiej strony pod pewnymi względami sytuacja powyższa nie jest wyjątkowa, gdyż stanowi przykład uproszczonych reguł wnioskowania, które towarzyszą nam każdego dnia.

Chociaż często prowadzą one do błędów poznawczych, bywają  też bardzo pożyteczne.

Kiedy robimy zakupy  – kierujemy się marką, swoim doświadczeniem, opinią innych, ceną  i nie musimy analizować parametrów każdej np. lodówki czy pralki. Zdarza się, że uproszczone reguły wnioskowania ratują życie, gdy idący za nami o zmroku mężczyzna natychmiast przywołuje na myśl możliwy scenariusz, a nasze ciało niemal automatycznie rusza do ucieczki. Uproszczone reguły wnioskowania (skróty) pozwalają oszczędzać czas, pieniądze i chronią nas przed frustracją wynikającą z ogromnej ilości dostępnych do wyboru możliwości.

Niestety w wielu sytuacjach uproszczone wnioskowanie może stanowić kajdanki dla umysłu i swobodnego myślenia. Trudno sobie wyobrazić, aby kobieta w powyższym przykładzie uparcie trwała przy błędnym wniosku, jednak w przypadku innych pochopnie powziętych opinii, gdy nie ma tak spektakularnych dowodów naszej pomyłki trwamy przy swoim pomimo tego, że podstawy naszego sądu dawno przestały istnieć, albo nawet nigdy nie istniały.

Przywiązanie do własnej opinii prowadzi do generalizacji, stereotypówuprzedzeń i innych krzywdzących dla drugich postaw tylko dlatego, że nie umiemy przyznać się do błędu. Czasem nie chce nam się podjąć wysiłku, aby zbadać należycie jakąś sprawę, więc powielamy to, co „ludzie mówią”. Konsekwencje takiego „skrótowego” wnioskowania dotykają i krzywdzą osoby w każdych możliwych relacjach – w rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie, życiu społecznym.

Zjawisko to słusznie określił Dante:

Opinia przedwczesna często może skłonić człowieka w niewłaściwą stronę,

a potem przywiązanie do własnej opinii wiąże i ogranicza umysł” 

Czego się obawiamy, gdy nasz związany i ograniczony umysł tkwi w błędnych przekonaniach?

Utraty autorytetu?

Nieprzychylnej oceny innych?

A jak Ty oceniasz kogoś, kto uparcie twierdzi, że białe jest czarne? I kogoś innego, który mówi – ‘…przepraszam, pomyliłem się! Wybacz mi, że przez całe lata źle cię oceniałem’

Przyznania się do błędu wymaga odwagi, więc rodzi bardzo często uznanie i szacunek.

A poza tym komu zaufasz?

Komuś, kto jest "nieomylny"......???

 

 

Wymiana emocji

 

"Ludzie wybitni rozmawiają o problemach (ideach),

ludzie przeciętni o wydarzeniach,

ludzie mali – o swoich bliźnich"

(francuski pisarz i poeta Jules Romains)

    Rozmowa – jak podaje SJP – to porozumiewanie się za pomocą słów - czyli konwersacja, dyskusja, polemika, dysputa. Już z definicji słownikowej widać, że może mieć kilka odcieni. Jest nią wymiana informacji, poglądów, argumentowanie własnego stanowiska i często towarzyszą temu różne emocje. Ujawniają się w trakcie rozmowy, towarzyszą nam po niej, czasem nawet całkiem długo, co wynika z „bilansu emocjonalnego” tworzącego się w relacji z drugim człowiekiem.  

Steven Covey w bestsellerze „7 nawyków skutecznego działania” przedstawił mechanizm bankowego konta emocjonalnego. Wypłacamy z niego robiąc coś dla innych  - wpłacając tym samym na ich konto. Druga strona zasila w podobny sposób nasze konto. Rozmowa może być jedną z metod „wpłat i wypłat” emocji.

    Powyższy cytat francuskiego poety nie stanowi podstawy jakiejkolwiek klasyfikacji rozmów, a raczej zachęca do przeanalizowania i oceny  naszych konwersacji pod kątem korzyści, które przynoszą. Skłania do refleksji na temat naszych rozmówców, ale i nas samych - w roli rozmówców.  

Rozmowa o bliźnich  - jest  najczęściej „aktualizacją danych”. To niezbędna do życia najprostsza wymiana tego „co słychać” i  jeśli nie skupia się na narzekaniu, krytyce lub przechwałkach nie pozostawia uszczerbku na koncie naszych emocji, ale też nie zawsze do niego coś wnosi. Jeśli  przypadkiem stanie się „niestosowną wymianą informacji na temat osób nieobecnych”, co jak wiadomo ma już całkiem inną nazwę, na pewno nie wpłynie korzystnie na nasze emocje.

Rozmowy o wydarzeniach są niezbędne do tego, aby odnaleźć się w rzeczywistości. Wymagają umiejętności obserwacji, łączenia faktów i zmuszają do myślenia. Mogą być całkiem interesujące i rozwijające. Mogą też zasilać nasze konto emocji, jeśli omawiane wydarzenia nie są pasmem krytyki i narzekań i interesują wszystkich rozmówców.

Jednak najcenniejsza jest wymiana myśli.  Gdy zadajemy sobie pytania ‘dlaczego?, co sądzisz?’ , ‘po co’, ‘jaki to ma sens?’  - takie, które dotykają spraw głębszych - problemów, idei…  to najbardziej rozwija nas intelektualnie i emocjonalnie, zacieśnia relacje i przynosi satysfakcję. W rozmowie takiej zmierzamy do ustalenia przyczyn różnych zjawisk, ich powiązań – szukamy odpowiedzi i rozwiązań. Wymaga ona ujawnienia własnych poglądów, wiedzy i obserwacji oraz poszanowania poglądów rozmówcy. Wymiana myśli jest wartościowa i pożądana, ponieważ najbardziej zasila emocjonalne konta rozmówców. I choć nie zawsze jest łatwa – warto mieć świadomość, że jej brak prowadzi do wyjałowienia, a nawet zaniku więzi między ludźmi.  

    Oczywiście trudno sobie wyobrazić sztywny podział naszych konwersacji wg. schematu powyżej. Rozmawiamy o wszystkim, co nas dotyczy, co dla nas ważne i co zaprząta nasze myśli, bo jak powiedział Jezus „…z obfitości serca mówią usta….”. 

Warto jednak pamiętać, że to jeden z probierzy jakości relacji towarzyskich.

Po najbliższym spotkaniu pomyśl, czy zasiliłeś swoje konto emocji? A czy ty sam wniosłeś coś do konta rozmówcy?

Jak to poznać?

Jeśli jesteś zmęczony, zły, sfrustrowany – prawdopodobnie twoje konto emocji zostało mocno nadszarpnięte. 

Jeśli czujesz się dobrze, jesteś odprężony i zrelaksowany, masz poczucie dobrze spędzonego czasu  - otrzymałeś spory zastrzyk emocji na swoje konto, a być może sam także przelałeś trochę emocji na konta innych.

Kiedy przeanalizujesz przebieg spotkania, tematykę i kulturę rozmów – powinieneś sam znaleźć przepis na satysfakcjonujące relacje towarzyskie.

A wtedy pozostaje już tylko wybór: to TY decydujesz jak się chcesz czuć po spotkaniu towarzyskim i TY decydujesz z kim się spotykasz.