Kuchenną krzątaninę przerywa mi dźwięk domofonu. Spoglądam przez okno i dostrzegam ledwie widoczną przez szczeble furtki małą osóbkę. Spodziewając się prośby o piłkę lub lotkę zagubioną w krzakach mojego ogrodu wychodzę na zewnątrz. Nieznany mi 8- 9 latek informuje tymczasem, że zaniepokojony zachowaniem mojego psa, który akurat pastwi się nad wiaderkiem do chwastów postanowił sprawdzić - czy to zabawka psa - czy raczej niszczy on coś, czego nie powinien???
Zdumiona sytuacją nie ubolewam specjalnie nad tym, że faktycznie – akurat niszczy.
Gdy chwilę rozmawiam z młodym człowiekiem okazuje się, że dysponuje całkiem nieprzeciętną wiedzą na temat psów, jest elokwentny jak na swój wiek, grzeczny, a nieszczęsne wiaderko jest raczej pretekstem do "zebrania” nieco więcej informacji o moim futrzaku.
Po kilkuminutowej pogawędce wracam do moich garnków, ale z pozoru nic nieznaczące spotkanie nie daje mi spokoju….
Czy to odwaga i spryt, czy raczej duża ciekawość świata sprawia, że nieśmiałość i drzwi obcych ludzi nie stanowią bariery dla dziecka. A może to po prostu naturalny dla dziecka proces zdobywania wiedzy?
Niestety bardzo często cecha ta zanika wraz z wiekiem. Dzieci to najdoskonalszy przykład naturalnego, nieskrępowanego wstydem, rozmaitymi obawami zadawania pytań. Któż z nas nie słyszał czegoś w stylu: ‘dlaczego woda jest mokra, a trawa zielona’, ‘czy można zobaczyć bakterię’, 'po co słoń ma trąbę’ itp. itd.
Może irytujące, czasem infantylne - świadczą tylko o tym, że młody człowiek jest ciekawy i żądny wiedzy. Z czasem - zbywany przez dorosłych, wtłoczony w system edukacji, który nawet poezję nakazuje rozumieć zgodnie z tym, co ‘autor miał na myśli’ - pyta coraz rzadziej, aż w końcu .....przestaje...... Gdy dorasta, nabywa dodatkowo przekonania, że przecież jest dorosły, powinien sam ‘to wszystko’ wiedzieć, a jest to przecież wierutną bzdurą.
Bo czy dorosły oznacza, że wszystko już wie? No cóż! Dorosły odkrywa kolejne „warstwy” życia i pytań ma zwykle znacznie więcej niż dziecko. Co więcej - coraz trudniej znaleźć na nie odpowiedzieć, bo dotyczą spraw głębszych i bardziej złożonych.
Tymczasem dorosły dobrowolnie zgadza się nie poszukiwać odpowiedzi. Co więcej - bardzo często nie widzi w tym niczego dziwnego, że nawet sobie nie zadaje pytań.
W wielu kwestiach przyjmuje powszechne, gotowe i często nieprawdziwe odpowiedzi, bo " ludzie tak mówią."
Wspomniany na wstępie Malec w dorosłym życiu nie podda się tak szybko. Już dziś prawdopodobnie rodzina zaspokaja jego ciekawość uważając to za naturalne, a młody człowiek sam nie ma oporów, by pokonywać różne bariery w dotarciu do wiedzy. Jeśli nie ulegnie błędnym opiniom otaczającego świata typu ‘ dorosły powinien to wiedzieć’ , ‘nie wypada pytać’, ‘przecież wszyscy to wiedzą’ itp., itd. – nie pozwoli wtłaczać sobie wszechobecnej papki i wieść w ten sposób bezrefleksyjny żywot.
Czy Ty sam - zastanawiałeś się kiedyś nad tym czy pytasz? Czy otwarcie mówisz o tym, że czegoś nie wiesz, ale też czynisz starania, aby to zmienić?
Z drugiej strony czy wychowujesz swoje dziecko tak, aby nie obawiało się pytań?
Czy Ty i Twoje dziecko jesteście przeświadczeni, że na wiele pytań można znaleźć odpowiedź, choć czasem wymaga to wysiłku większego niż wizyta u mało znanej sąsiadki?
Zadawanie pytań przynosi ogromne korzyści. Wymieńmy kilka:
- nie błądzisz,
- zdobywasz informacje i poszerzasz wiedzę,
- unikasz negatywnych projekcji wynikających z niewiedzy,
- nie dajesz się oszukać powszechnym i błędnym opiniom,
- masz szersze horyzonty,
- uczysz się aktywnego słuchania,
- doceniasz rozmówcę i sprawiasz, że czuje się ważny,
- budujesz relacje i zdobywasz przyjaciół,
- masz WŁASNE zdanie.
Czas wakacji to czas nowych doświadczeń, wrażeń, zdobywania wiedzy.
To dobry czas by zacząć PYTAĆ , by zaspokajać naturalną ludzką ciekawość.