Quo vadis homo sapiens?

Cabo Pulmo- meksykańskie miasteczko, czerpiące dochody z rybołówstwa i turystyki pod koniec lat 70-tych znalazło się w rozpaczliwym położeniu. Intensywna eksploatacja poprzednich lat przyczyniła się nie tylko do wyginięcia wielu gatunków ryb na tym obszarze, ale zanik takich atrakcji, jak np. rekiny pogrzebał równocześnie turystykę…

W 1995 r. lokalne władze zdecydowały się na 10-letni całkowity zakaz rybołówstwa. Oczywiste jest, że był to bardzo trudny czas dla tamtejszej ludności. Jednak rezultaty tego „postu” były imponujące.

Niemal pięciokrotny wzrost ilości ryb, powrót rekinów, rozkwit przymierających wcześniej raf koralowych, a wraz z tymi zmianami powrót turystów. Rybacy łowią więcej niż kiedykolwiek nie martwiąc się, że ryb zabraknie, bo jak pisze David Attenborough odławiają zaledwie „odsetki” od dobrze zdeponowanego kapitału.  W 2005 Cabo Pulmo trafiło na listę jako jeden z obszarów światowego dziedzictwa…

Niełatwy czas największych ograniczeń pandemii był dla niektórych  swego rodzaju „postem”. Zamknięcie w domach, ograniczenie możliwości podróżowania, zawieszenie działalności teatrów, kin, galerii handlowych stało się dla wielu źródłem frustracji.  

Jednak innych skłoniło do poszukiwań możliwości relaksu wokół siebie.

Lasy, parki, ścieżki rowerowe stały się bardziej dostępnym azylem. Dotarło do nas jakie wytchnienie zapewnia kontakt z przyrodą, a niejeden pokusił się o głębszą refleksję nad otaczającym światem. Okazało się też, że do życia nie potrzeba nam tak dużo jak się do niedawna wydawało. I nawet sama przyroda lekko „odetchnęła” – choćby nieco czystszym powietrzem 🙂

Dzisiaj już powietrze wróciło „do normy” 🙁

I może to kolejna dobra chwila na refleksję nad działalnością człowieka. „Człowieka - szkodnika”, którego zachłanność trzeba ograniczać „postem”. Najrozumniejsza istota na ziemi nie potrafi sobie sama narzucić granic rozsądnej konsumpcji, aby nie niszczyć wszystkiego dookoła.

Meksykańskie miasteczko dowodzi, że przyroda wygrywa.

Ale czy wygra człowiek?

Kryzys??? – A może szansa?

kryzys-szansa

Słowo 'KRYZYS' w języku chińskim składa się z dwóch znaków: pierwszy z nich oznacza niebezpieczeństwo lub zagrożenie, drugi - to początek nowej drogi lub szansa…

Niektórym z nas świat wywrócił się do góry nogami, a obecne wydarzenia wciąż pokazują jak jesteśmy nieporadni. Izolacja w domach skutkuje narastającą frustracją, szukaniem winnych, ale też wyraźnym zapotrzebowaniem na pomoc psychiatrów i psychologów.

Czy to tylko efekt „utraty wolności” i zachwiania poczucia bezpieczeństwa? A czy MY SAMI – nie mamy sobie nic do zarzucenia?

Pomyślmy w jakich obszarach rodzą się problemy?

Niepewna przyszłość, strach o zatrudnienie i zapewnienie bytu rodzinie to dla wielu pierwsza rzecz, która przychodzi do głowy. Problem tym większy im więcej mamy - bo mamy na kredyt, mamy – choć na to nas nie stać, mamy – choć z tego nie korzystamy, mamy- choć tego nie potrzebujemy ☹ Boleśnie przekonujemy się jak mało istotna w obliczu zagrożenia jest okazała willa, luksusowy samochód, czy apartament nad morzem. Istotny staje się pokarm i dach nad głową. Nawet ciuch jest mało przydatny(…) I tak w większości wisi w szafie, nawet wtedy, gdy pracujemy zdalnie.

Izolacja to wielki sprawdzian relacji rodzinnych. Stały kontakt ze współmałżonkiem, ciągła obecność dzieci – dla niektórych jest nie do zniesienia. Oczywisty staje się wzrost liczby rozwodów (niechlubne dane zostawmy badaczom), przerażający - wzrost przemocy domowej. Ale nawet pomijając skrajności - sytuacja jest nadal trudna dla tych, którzy relacji rodzinnych nie pielęgnowali. Jeśli wcześniej brakowało PRAWDZIWEJ wymiany myśli – pozostaje bardzo niewiele spraw, o których można teraz rozmawiać. Nie wychodzimy do pracy, nie wychodzimy do szkoły, rzadko na zakupy. Prozaiczna codzienność tak bardzo się skurczyła, że jeśli ona stanowiła przedmiot rozmów – to teraz jest tylko cisza pogłębiająca frustrację (…)

Izolacja to także sprawdzian relacji towarzyskich. Jeśli spotykałeś się by coś wypić i zjeść, by pogadać o pracy, sukcesach dzieci w szkole i kolejnych podróżach – niemal wszystko Ci zabrano. Czy mimo to masz o czym porozmawiać ze swoimi znajomymi? Czy masz prawdziwych przyjaciół, którzy nie tylko zadzwonią z troski, ale pozostawią Cię w lepszym nastroju mimo sytuacji? A czy Ty sam - interesujesz się innymi i pielęgnujesz wartościowe relacje - nawet w trudnych warunkach, na odległość? To doskonały probierz tego ile warci są nasi znajomi…Ile my sami znaczymy dla innych (…)

Nasza aktywność fizyczna, kulturalna i nawet intelektualna została mocno ograniczona. Zamknięte obiekty sportowe, kina, teatry stanowią sprawdzian tego, jaką mamy wewnętrzną motywację, aby nie zaniechać aktywności, które zwykle towarzyszą nam w „życiu bez ograniczeń”. To sprawdzian naszej dbałości o własny rozwój intelektualny, ale też zdrowie – w końcu nie ma lepszego lekarstwa na wirusy niż własna, wysoka odporność (…)

A gdy spada na człowieka wiele problemów, gdy czuje swoją niemoc i świat mu się wali – szczególnie cenne stają się wartości wyższe. Przekonania i wierzenia mogą stanowić wsparcie, a zasady moralne trzymają nas w ryzach, aby zawsze, nawet w sytuacji skrajnej -  robić to, co uznajemy za słuszne. Jeśli tego brak – dochodzimy do ściany i tam nie ma już nic. Przygniatani problemami mówimy, robimy coś, czego później żałujemy(…)

Kierowanie swoim życiem w sposób harmonijny oszczędza nam wielu stresów. Skrajności zwykle prowadzą do wypaczeń, często niezauważalnych, gdy wszystko płynie „normalnie”.

Czy „nienormalność” ostatnich wydarzeń to kryzys?

A może jednak szansa – na nową hierarchię wartości…, na kierowanie swoim życiem w sposób zrównoważony…???

Jeśli brak Ci determinacji, żeby zacząć żyć 'PO NOWEMU' - skorzystaj ze sprawdzonych metod. Zapraszamy na stronę https://life-harmony.pl/portfolio/

Czas magii…

Jest ciemno, ponuro,…jedziesz do pracy…
Twoja ulubiona stacja radiowa bombarduje od rana reklamami świątecznymi. Przełączasz na inną – klasyczną – tam „klasyka”-tylko świąteczna…
W pracy odczytujesz maile – „łowisz” te ważne spośród reklam, „must-have-wów” i innych cudownych propozycji na prezenty. Nawet służbowa skrzynka, znacznie lepiej chroniona nie oszczędza „przydatnych” podpowiedzi.
Po godzinach  gonitwy w pracy, zmęczona wpadasz na szybkie zakupy. Niemożliwe!!! Tłumy rozbieganych klientów krążą w pośpiechu wokół półek, ustawiając się na koniec w gigantycznych kolejkach. Planujesz wpaść na większe zakupy w godzinach przedpołudniowych, gdy  będzie mniej ludzi. Za kilka dni. Masz przecież urlop. 
Niestety! Spędzasz go w podobnej atmosferze okraszonej wyjącymi naprzemiennie „Jingle bells”  i  „Last Christmas”. Po dwóch dniach urlopu masz „prawie wszystko”.  
Kolejne dwa dni spędzasz na oknach, dywanach i tworzeniu „atmosfery magii”.
Teraz już  tylko kilkanaście godzin w kuchni i już można usiąść do stołu…

Skracający się u schyłku roku dzień i deficyty światła słonecznego nikomu nie sprzyjają.  Organizm nieco zwalnia, domaga się odpoczynku, wyciszenia.
Tymczasem nadciągający „czas magii” – wymaga działania…

Podniesiony przez wiele dni  (może tygodni) poziom adrenaliny - wymuszony przez tradycję, otoczenie i coraz bardziej konsumpcyjny styl życia - w końcu drastycznie opada. Nadciąga spotęgowane zmęczenie i rozdrażnienie, a skumulowana w ostatnim okresie CHMURA EMOCJI….szuka ujścia…

Nic dziwnego, że czas ten sprzyja decyzjom o tym....., aby się rozstać…., albo przynajmniej pokłócić.

To też całkiem niechlubny okres marnotrawstwa żywności, przejadania się , nadużywania trunków i porzucania niechcianych zwierząt. Nieożywione-„nietrafione” prezenty na szczęście można wystawić na aukcje…

To chyba rzeczywiście jakieś czary…. 🙁

Aha! Czy ktoś mówił, że tu chodzi o Boga?

Ballada o Krystianku…

Krystianek wychylił się przez okno i oznajmił, że babcia poszła na zakupy.
-Pani wyłączy domofon!!! - zakrzyknął tonem nie znoszącym sprzeciwu...
Babcia, czyli pani Zosia wychowuje Krystianka i jego młodszą siostrę odkąd jej córce i jej partnerowi odebrano prawa rodzicielskie. Jednak córka " ułożyła " sobie życie z nowym partnerem i czasami  " podrzuca" jej małą Zuzię albo Helenkę, która ma autyzm.

Tak więc pani Zosia ma w porywach czwórkę do opieki. Piąty wnuczek jeszcze za mały, ma dopiero 7 miesięcy, więc póki co pani Zosi  "się udaje".....

Jest emerytowaną księgową, a aktualnie …moją krawcową. Czasem wszyje zamek do spodni, czasem coś skróci albo zwęzi...przeważnie nocą, bo w dzień za bardzo absorbują ją wnuki. Krystianek ma 13 lat i idzie do siódmej klasy, jego siostra Lilka do szóstej.  W ciągu roku pani Zosia często ma jeszcze "prace domowe" do odrobienia, więc wakacje mają swoje dobre strony....

Po odbiciu się od drzwi, a raczej domofonu i Krystianka wracam do domu. Dwie ulice dalej spotykam panią Zosię z Zuzią w wózku, siatką zakupów i hot dogiem w ręce.  -Krystianek miał ochotę na hot doga...  - mówi Pani Zosia i narzeka, że pieniędzy brakuje. Jej emerytura i 500+ na dwójkę, którą wychowuje ledwie starcza na opłaty i raty kredytów. A tu Krystianek potrzebuje nowy telefon, a Lilce zepsuł się tablet. Na moje oburzenie roszczeniami dzieci pani Zosia cytuje wnuka: "przecież dostajesz babcia na nas kasę" !!! No tak!  Krystianka i jego siostry nie da się oszukać 🙁

Chyba nie trudno przewidzieć jak potoczy się życie Krystianka i jego rodzeństwa?

Pewny siebie," postawny" ( na dziś jakieś 70 kg) i absolutnie roszczeniowy  - dalej "postawnie" będzie kroczył przez swoje życie. Dziś ma ochotę na hot doga i nowy telefon, ale za parę lat - pewnie inne będą jego "cele". Będzie musiał zadbać, aby "dostawać na kogoś kasę"...

Zasuwam wszyty przez panią Zosię zamek i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jakiś przeklęty zamknięty krąg .... Demoralizacji,  lenistwa i roszczeń.... a z drugiej strony tego - jak postępować z rozkosznym (do czasu) bobasem...

I wciąż głowię się nad tym  - czy wszelkie słuszne cele niektórych wprowadzonych praw mogą chociaż częściowo usprawiedliwić przypadki "akceptowanej odgórnie" demoralizacji części społeczeństwa?

A może to sytuacja, która niczym zima drogowców - bardzo niektórych zaskoczyła...???

Ale oczywiście nie chcę generalizować.
To tylko krótka opowieść o Krystianku....